W krainie tequili
artykuł czytany
2575
razy
Dowcipniś jest anonimowym alkoholikiem i zbiera datki na swoją organizację. W Meksyku jest bardzo dużo anonimowych alkoholików - to smutny spadek po kolonizatorach. Nie widać natomiast pijanych ludzi na ulicach.
Na kolejnym placu trafiamy na demonstrację polityczną. W licznych gablotach opozycjoniści umieścili zdjęcia wraz z podpisami, ilustrujące nadużycia władzy przez policję. Kiedy czytamy i oglądamy, podchodzi do nas dwóch nastolatków. Interesuje ich, z jakiego kraju są ci gringos, których tak interesują sprawy wewnątrzmeksykańskie.
Na polach agawy
W hostelowej recepcji rezerwujemy sobie miejsca na jutrzejszą wycieczkę do pobliskiego miasteczka Tequila (po 200 pesos). Nie chce nam się szukać właściwego dworca autobusowego i jechać na własną rękę. Błąd, jak się potem okaże.
Następnego dnia rano przewodnik (młody, biały) prowadzi nas... na dworzec autobusowy. Zatłoczonym autobusem jedziemy przez jakieś półtorej godziny. W Tequili wsiadamy w busik i jedziemy za miasto, na plantację agawy. Przed fabryczką tequili spotykamy Izraelitkę, którą pamiętamy ze schroniska w Mexico City. Kobieta jeździ po Meksyku samotnie i trochę się boi. Spotykamy tez Francuza, który ma przyjaciółkę w... Poznaniu.
Przewodnik po angielsku tłumaczy, jak wygląda proces produkcji słynnej wódki meksykańskiej. Agawa rośnie jakieś 8 - 10 lat. Następnie obcina się jej liście, a z tzw. ,,serc" otrzymuje sok, który w kadziach poddawany jest destylacji. Bierzemy do ust po kawałku zdrewniałego ,,serca" agawy. Sok ma dziwny smak. Znacznie lepiej smakuje produkt destylacji, choć jest diabelnie mocny (ponad 90 procent etanolu).
Można też kupić tequilę na wynos. Jest jednak droga, choć przy większych zakupach nieco tańsza. Dlatego młody Amerykanin namawia nas na wspólny zakup. Naradzamy się po polsku. ,,Po jakiemu mówicie?" - interesuje się chłopak. - ,,Słyszę, ze to ani czeski, ani rosyjski, ale coś podobnego". Amerykanin sporo jeździ po świecie, ale w Polsce jeszcze nie był.
Przed fabryczką zagadują mnie starsze, białe kobiety. Kreolki (potomkinie hiszpańskich najeźdźców) z Mexico City. Światowe niewiasty. Znają angielski, a nawet były w Polsce. Chwalą się, ze 50 proc. rzymskich katolików mieszka w Ameryce Łacińskiej.
Przeczytaj podobne artykuły